niedziela, 1 grudnia 2013

#5. Imagin o Harrym cz. 4

Bez słowa poszłam do łazienki. Miałam go dość. Coś przede mną ukrywał.
Za 25 min. byłam gotowa do snu. Wyszłam z łazienki. On oglądał TV. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, więc uznałam, że najlepiej będzie nie mówić nic. Podeszłam do okna. On podniósł się i zrobił to samo.
-[T.I]... ja przysięgam... przysięgam, że od tej pory będziemy cały czas spędzać razem... obiecuję...
-Tak, to już od ciebie słyszałam...
-Przepraszam..... jeśli chodzi ci o te...
-Dobra! Wiesz co?! Doszłam do wniosku, że nie obchodzi mnie gdzie byłeś, z kim i co robiłeś! - przerwałam mu. - To twoja sprawa... rób co ci się żywnie podoba! - mówiłam dalej. -Tyle, że wiesz co?! Prawdziwi przyjaciele mówią sobie wszystko, nie okłamują... pocieszają.... zawsze są razem... A ciebie to ostatnio jakby nie było. - łzy napłynęły mi do oczu. Znowu...
-Co? [T.I],  jesteś dla mnie najważniejsza... i zawsze będę przy tobie choćby nie wiem co się stało... Kocham cię... - moje serce momentalnie stanęło. Spojrzałam na niego wielkimi, załzawionymi oczyma. On właśnie wyznał mi miłość? Właśnie teraz...?
-Kocham cię. - powtórzył. Rzuciłam się mu na szyję...
- ja ciebie też... - wyszeptałam. Delikatnie musnął moje usta. Od razu odwzajemniłam pocałunek. Rozchyliłam wargi, by wpuścić go do środka. Nasze języki toczyły zawziętą walkę. W pewnym momencie oderwał się i przeszedł do szyi. Z każdym ruchem był coraz bardziej namiętny...  Zjeżdżał coraz niżej i niżej... Zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, co szło mu dość zręcznie... Podniósł mnie i położył na łóżko...... (...)

Obudziłam się wtulona w Nathana. On jeszcze spał... Przez mniej więcej pół godziny wpatrywałam się w niego. Nagle uśmiechnął się i otworzył oczy.
- długo tak się we mnie wpatrujesz? - zapytał gładząc moje włosy.
- troszeczkę... - powiedziałam, na mojej twarzy gościł lekki rumieniec.
- jak spała moja księżniczka?
- to pytanie retoryczne? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem - najlepiej na świecie! - dałam mu całusa - kocham cię...
-ja ciebie bardziej...
-no mam nadzieję! - nasze języki znów się spotkały...
-hmm... pójdę zrobić nam śniadanko - powiedział.
-co? ty? nie wierze!
-to uwierz.
-dobra... ale mam pomysł... może najpierw się ubierzesz??
-wiesz co? nigdy bym na to nie wpadł!
-hahaha.... no wiem, dlatego ci mówie. - za 5 min wyszedł. Ja poszłam do łazienki... Byłam pod prysznicem, gdy przyszedł do Nathana sms. Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem.
W sumie nie powinnam czytać cudzych wiadomości, ale skoro tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy  to nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic...
Na ekranie iphona widniał napis: "1 nowa wiadomość od: Max". Wahałam się czy przeczytać, ale jednak się zdecydowałam. "Pamiętaj, dzisiaj moja kolej...".  Co to mogło znaczyć? Moja kolej... Nie wiem czemu, ale coś przeczuwałam, że chodzi o mnie...
Ubrałam się i zeszłam do chłopaków.
-O, hej kochanie.... pięknie wyglądasz - podszedł do mnie Nath i dał mi buziaka.
-zaraz, czy ja się przed chwilą przesłyszałem? Powiedziałeś "kochanie"? Czy... czy wy jesteście razem? - Tom jak zawsze musiał skomentować sytuację.
-Coś ci w tym nie pasuje? - powiedział Nath i powtórzył poprzednią czynność. Tom jakby chciał coś powiedzieć, ale chyba jednak się poddał...
-Nath? - szepłam mu do ucha..
-hmm...?
-pójdziemy dziś na tą imprezę do Josha, prawda?
-co? przecież nie chciałaś tam iść?
-no wiem, ale zmieniłam zdanie. Wszyscy mają tam być.....
-emm... kiedy... kiedy ja nie za bardzo mogę...
-niby dlaczego?
-bo... musze coś dzisiaj załatwić... gdybyś powiedziała wcześniej...
-dobra, już nie ważne.... ponudzę się trochę sama w domu...
-przepraszam... - przytulił mnie mocniej. - w sumie nie będziesz sama... bo oni też nie idą - powiedział spoglądając na chłopaków - nie będziesz się nudzić...
-taaak... będzie tak samo jak wczoraj.... suuuper.... kocham te wakacje....
-a ja ciebie... - pocałował mnie w czoło...
-dobra, już tak nie słodźcie tylko dawajcie żarcie! - powiedział Tom co wywołało u mnie śmiech...
~minęło 5 godzin.~
Kolejny beznadziejny dzień. Kolejne beznadziejne południe. Nathan znowu gdzieś poszedł. Miałam dziwne wrażenie, że miało to związek z tym sms-em...



________________________________________________________________________
Hello! Tak, dzisiaj mega krótkie, ale możliwe, że później dokończę... Tak.. może teraz wygląda jakby to było o The Wanted, ale gdyby tak było nie byłby to blog o 1D :)) To dopiero początek.... :D
 Chciałabym rozwinąć tego bloga, ale jestem sama, więc to chyba niemożliwe. Potrzebuję adminów...
Jeśli chciałbyś pomóc mi w prowadzeniu bloga o 1D.... jeżeli lubisz pisać..... jeżeli jesteś uzależniony od imaginów.... napisz: swaggy6996@gmail.com... !!!!!













wtorek, 26 listopada 2013

#4. IMAGIFY 1

Hejka! :) Dodaje kilka imagifów (via. moje ulubione stronki na fejsie). Ostatnio jakoś mam mało czasu :((((  Następny part z Harrym będzie (mam nadzieję) w tym tygodniu. NICE READING!!!! :P

ps. :D Kocham te nowe piosenki :* :* Która najbardziej się wam podoba???? :)))
___________________________________________________________________

1)

Niall: Który ukradł mój telefon?!
Harry: A kto by chciał brać twój telefon?
Niall:




Zayn:  Niall, zjedz kurczaka, kiełbasę, jajka, szynkę, kanapkę z serem, indyka,  marchewkę, pomidorową, rosół, barszcz, babeczkę, rybę po grecku, bigos, pierogi, kluski, kopytka,frytki,4kg ziemniaków i snikersa....
Niall: Po co?
Zayn: Bo jak jesteś głodny to zaczynasz strasznie gwiazdorzyć.
Niall:



















Zayn: Lepiej?
Niall:











Lepiej....


2)


Nauczyciel: Podajcie swój e-mail, prześlę Wam zadanie domowe.
Ty: "sexwithniall69@hotmail.com"
Nauczyciel:


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Przyjaciele z klasy:
 
 
 
Ty:
 
 


 3)
Harry: Będę brał Cię...

Ty: Gdzie?
 Harry: W aucie.
Ty: Mnie?
Harry: Cię.


 4)
 
Louis : Co on robi ?
Liam : Niall, skończ . Proszę .
Zayn : Hahahahahahahahaahahhahahahahahahaha ! Ale on jest śmieszny ! Hahahahahahahaha !
 
 
 
5)
Ty: Harry! Pospiesz się! Moi rodzice już na pewno czekają...
Harry: Kochanie! Chodź na chwilkę...
Ty: Nie rozumiesz, że nie mam czasu?! Maluję się!
Harry: Kiedy ja mam pytanie...
Ty: Co ty znów chcesz?!
Harry: Lepiej wyglądam w tym garniturze czy w tym?
 


 Ty:
 
 





















6)
Ty: No przestańcie! Ja się próbuje uczyć!!!
Chłopaki: I co z tego?
 
 
 


 
 
 
 
 
 
 

 

czwartek, 31 października 2013

#3. Imagin Harry cz. 3

Część 2

- [T.I]! Przepraszam... ja... ja po prostu... - nie wiem dlaczego, ale z każdym jego słowem miałam ochotę zejść na dół i powiedzieć wszystko co o nim myślę. I nie chodziło mi tylko o dziś. Cały czas od rozstania myślałam tylko: jak on mógł mi to zrobić? Nie wystarczałam mu? Coś ze mną było nie tak? Nie powiem, przepraszał... niezliczoną ilość razy... czasem miałam już dać spokój i powiedzieć: Dobrze wybaczam ci Harry, ale pamiętaj, że to ostatnia szansa... kocham cię. Ale potem wracałam do świadomości, że w takiej sytuacji to jedne, krótkie, prawie bezwartościowe słowo "przepraszam" nie wystarczy...

Oczami Harry'ego:
-[T.I]!!! Wybacz... mi... - powiedziałem, ale ona bez słowa weszła do środka. - wybacz  mi chociaż to... dodałem prawie niesłyszalnie.
-hahahaha!! Twoja księżniczka znów cię olała!!! I co? Nadal uważasz, że ta "miłość" miedzy wami jeszcze w ogóle istnieje?! - powiedział Louis. Zamilkłem... Tak naprawdę sam nie wiedziałem...
-Widzisz! Sam w to wątpisz! - mówił dalej. - Dobra, po prostu zrozum, że ona leciała tylko na twoją sławę i łóżko! Weź się nie obwiniaj! To nie twoja wina! To ona zdradzała cię pewnie na każdym kroku! No sam popatrz! Widziałeś ją kiedyś z tym samym facetem przez chociażby miesiąc?! To zwykła dziwka.... - po tym ostatnim słowie już nie wytrzymałem.... uderzyłem go z całą siłą w brzuch. Miałem dość. Nie miał prawa tak o niej mówić. Wiem, że ona wszystko słyszała. Miała otwarte okno. Postanowiłem to wykorzystać.
-Kurwa, nie masz prawa tak o niej mówić! Odpierdol się wreszcie od niej... - kiedy mi oddał, powtórzyłem cios.
-Czy ty siebie słyszysz??! Jej nawet na tobie nie zależy...!- powiedział zatrzymując moją rękę. Wyrwałem się i przełożyłem mu dwa razy mocniej w klatkę piersiową. Zabolało go. Skulił się z bólu.
-Kurwa, mówisz tak, bo zadaje się z tymi pedałami z The Wanted?! O ile pamiętam dotąd zawsze jej broniłeś... - powiedziałem - kocham ją i będę o nią walczyć... do końca. - dodałem po chwili nieco ciszej, żeby nie słyszała. Louis chyba się poddał. Już się nie odzywał. Odwróciłem się i skierowałem w stronę  domku.

Oczami [T.I]:
Siedziałam na łóżku. Łzy ciekły mi po policzkach. Wszystko słyszałam. Wszystkie słowa na mój temat. Schowałam głowę w kolana. Myślałam, że Louis mimo wszystko jest inny... że jesteśmy przyjaciółmi... może nie najlepszymi, ale jesteśmy. I to wszystko przez Nathana i resztę? Dziwka? Naprawdę taka jestem? Z każdą myślą moja twarz była co raz bardziej mokra. Jak on mógł?
Co do Harry'ego to dobrze wiedziałam, że tak zareaguje. Nie jest taki głupi na jakiego się wydaje... Był pewien, że to słyszę... Pewnie chciał pokazać mi jaki potrafi być bohaterski. Czy on myśli, że to cokolwiek zmieni? Myli się. Może jednak to co mówił było szczere? Może powinnam z nim pogadać i spróbować pogodzić się? Nie. Nie dam rady. Z resztą już dawno uznałam, że to była jego ostatnia szansa.
Dochodziła 20... Nathana ciągle nie było. Z dołu słyszałam resztę. Oglądali chyba jakiś głupi film. Doprowadziłam się do porządku i zeszłam, by zobaczyć co u nich słychać.
Okazało się, że nie było też Max'a.
 -Ooo... księżniczka raczyła nas odwiedzić... - powiedział Tom.
-tylko nie księżniczka!!! - odparłam oburzona. Miałam dość "księżniczek" na ten dzień.... (ze względu na Louisa).
- dobra - królowa! - wiem, że bawiło go, kiedy byłam naburmuszona...
-Się uśmiałam... naprawdę...Gdzie Nath? Nie ma go od rana...
-Skąd mam niby wiedzieć?! Ja się w jego życie nie mieszam! - czułam, że Tom dobrze wie gdzie jest... a może gdzie są... Spojrzałam na Jay'a i Sivę...
-Na mnie nie patrz. Ja tym bardziej nie mam pojęcia. - uznał Jay.
Postanowiłam zakończyć już ten temat i więcej nie pytać. To bez sensu. Od nich i tak się niczego nie dowiem... Martwiłam się... Bardzo... Bo co można robić przez prawie 14 godzin? Nawet nic mi nie powiedział. Byłam zła...
Usiadłam obok nich na kanapie i oglądałam film. Konkretnie jakąś kretyńską komedię.... Nic mnie nie bawiło. Ani bezsensowne i dość głupie komentarze Toma ani ogólnie ten film. Prawie się nie odzywałam. Ciągle myślałam o Hazzie i Louisie, no i oczywiście o Nathanie.
Nie chciało mi się już tam siedzieć. Wróciłam do pokoju. Miałam iść do jacuzzi na tarasie. Wyszłam na zewnątrz. Było już dość ciemno. Około 22:30. W oknie sąsiedniego domku paliło się światło. Okazało się że Harry miał okno na przeciwko naszego. Zauważyłam go. Był z Liam'em. Wydawał się jakiś smutny. Może to przeze mnie... Przez to co powiedział Louis? Może uznał, że to co mówił Lou to jednak prawda? Że zmarnował ze mną pół roku? W pewnym momencie wstał i skierował się w stronę balkonowych drzwi. Widząc to od razu zrezygnowałam z kąpieli, chciałam uniknąć tego kontaktu.  Wróciłam do środka. Balkon zostawiłam jednak lekko otwarty.
-stary, ja naprawdę nie wiem już co mam robić... chyba dam sobie z tym spokój... może on ma racje... to już przeszłość... nie warto walczyć... to i tak nie przyniesie efektów...
-jak uważasz. Kieruj się sercem... tylko ono ci dobrze wskaże...
-tak wiem, zawsze to mówisz. Ale co w tej sytuacji może zrobić moje serce?! Jedno jest pewne... jestem największym kretynem na świecie! Kurwa... gdyby nie ja to... to nic by się pewnie od tamtego czasu nie zmieniło... - mówił Styles. Chodziło o mnie? Nie wątpię. Więc jednak mu zależało...
-... dalej byśmy byli szczęśliwi. Za każdym razem, kiedy otworzyłbym oczy widziałbym jej uśmiech... zawsze byłaby przy mnie...
 

-Harry, nie poddawaj się... skoro naprawdę ci na niej zależy, walcz!
-łatwo mówić. Tyle, że ona nie daje mi szansy... a jak już wydaje się, że między nami się polepsza to ja oczywiście muszę wszystko zepsuć...
-chodzi ci o tą dzisiejszą wpadkę, tak? - Liam się uśmiechnął.
-też...... - oparł się o barierkę...
Nagle do pokoju wpadł Nathan. Szybko zamknęłam balkon.
-hej mała! - powiedział uśmiechnięty. Ja akurat powodów do radości nie miałam.
-czy ty jesteś normalny?! Gdzie byłeś cały dzień?! To nie łaska już powiedzieć albo chociaż zadzwonić?! Czy ty zdajesz sobie sprawę, że ja się tu martwię?! Może byś chociaż odebrał, co?!!
-yyy... przepraszam cię... byłem... byłem u znajomych... ja nie chciałem cię budzić, tak słodko spałaś...
-to mogłeś mnie obudzić! Mam dosyć! Nie dość, że cały dzień musiałam być sama to do tego... - i tu urwałam. Nie mogłam powiedzieć mu o tym wszystkim co mnie dzisiaj spotkało. Nie powinien wiedzieć.
-to do tego co? Coś się stało?
-Nie, nic. Ale w ogóle nie wiem jak mogłeś! - z moich oczu popłynęła łza.
-przepraszam... wybacz mi... to...to się nigdy nie powtórzy... kochanie... - podszedł do mnie i mnie przytulił. Słowo ''wybacz" słyszałam dzisiaj wiele razy... za wiele... Zaraz... czy on powiedział "kochanie"???
-Wybaczam pierwszy i ostatni raz... - powiedziałam patrząc na niego. Nie mogłam długo się gniewać.
Uśmiechnął się i chciał pocałować mnie w usta, ale kiedy się zbliżył poczułam nieprzyjemną woń alkoholu.
-Nath, czy ty coś piłeś?!
-oj taam... jeden czy dwa drinki..... no wiesz jak to jest ze znajomymi. - puścił mi oczko. Chciał powtórzyć przerwaną przeze mnie czynność, ale ja się odsunęłam.
Bez słowa poszłam do łazienki. Miałam go dość. Coś przede mną ukrywał...
_____________________________________________________
Hej wszystkim:) Sorry, że tak długo nie dodawałam teraz nie mam czasu. Mam nadzieje, że ten part się spodoba. Dziękuje wszystkim, którzy tu wchodzą.... :) Liczę na jakiś komentarz. Dzięki za wsparcie :P
P.S. nwm jak wy, ale ja nie mogę się doczekać teledysku do Story of my life. :****







poniedziałek, 14 października 2013

# 2. Imagin z Harrym cz. 2

Część 1.
Mina Louisa od razu się zmieniła, podobnie jak reszty... Tak, te dwa boysbandy od zawsze się nienawidziły.
-widzę, że mamy bardzo sympatycznych sąsiadów. Jak dobrze się dogadujecie... - powiedział Nathan z ironią
-kurwa, nie pasuje ci coś?! - Louis jak zawsze nie mógł opanować złości.
-nie, ja tylko stwierdzam, że to będą "zajebiste" wakacje!
-jak ci coś tu nie odpowiada to wypierdalaj do domu pojebie!
Przyglądałam się temu wszystkiemu jakieś 5 minut, do czasu, kiedy Lou wymierzył Nathanowi pięścią w twarz.
-czy wy kurwa chorzy jesteście?! - podbiegłam do chłopaków - czy wy w ogóle myślicie?! Ja nawet nie wiem o co wam chodzi! O to, że mieszkacie w sąsiednich domkach? To mają być wakacje a nie ring. Możecie na chociaż ten tydzień zapomnieć o konkurencji?! Nathan, może dasz mi te klucze i wreszcie wejdziemy do środka?!
Po wysłuchaniu moich słów Louis poszedł do siebie trzaskając drzwiami. Nathan posłusznie otworzył.

Było już późno. poszłam do kuchni, by coś zjeść.
-jednak nie jesteście takimi niezdarami jak sądziłam - stwierdziłam patrząc na chłopaków robiących kolację.
-a co? Miałaś co do tego jakieś wątpliwości? - spytał Siva stawiając kanapki na stole.
-może... A gdzie Max? - Siva wzruszył ramionami.
-zapewne poznał jakąś ciekawą koleżankę i przeniósł się do niej na noc. - powiedział Tom. Od razu wzbudziło to śmiech pozostałych.
-Taaak. Jestem w 100% pewny. - podkreślił Jay nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Po kolacji udałam się do pokoju mojego i Nathana wziąć prysznic i położyć się spać. Byłam potwornie zmęczona podróżą. Nathan zrobił to samo.
-Nath?
-Tak [T.I]?
-Dlaczego on mnie nie lubi? Czy... czy jest coś ze mną nie tak?
-Kto?
-no... Max.
-Czy jest coś z tobą nie tak? Co ty mówisz... jesteś idealna. Ładna, fajna i w ogóle...
-Tak, jasne. Nikt nie jest idealny.
- No tak, jasne, przecież wiem co mówię.
-Niech ci będzie... - zbliżyłam się do niego, by dać mu całusa w policzek.
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona. Dobranoc Nath. - powiedziałam otulając się kołdrą.
-Dobranoc. - odrzekł.

Obudziły mnie poranne promienie słońca. Nathana już nie było. Wstałam. Otworzyłam okno, by się przewietrzyć. Las o tej porze dnia był przepiękny... Słychać było szum drzew i śpiew ptaków. Było cicho. Chyba większość jeszcze spała. Postanowiłam jeszcze przez chwilę podziwiać piękno tutejszej przyrody. Nagle zobaczyłam coś ciekawego. Liam niósł na rękach śpiącego jeszcze Harry'ego. Szedł w stronę jeziora. Nie trzeba się było nawet domyślać zakończenia tej sytuacji. Payne wszedł na pomost, wrzucił przyjaciela do wody. Jakieś pół sekundy później rozległ się krzyk Stylesa. Chciał gonić za winowajcą, ale jednak odpuścił. Biedny Harry... Tak uroczo wyglądał cały mokry, w samych bokserkach. Pociągał mnie...

 Zaraz, co ja w ogóle mówie?! Biedny?! Pociągał?! Przecież ja go nienawidzę! Nie-na-wi-dzę!!! Jak mogłam chociaż na chwile o tym zapomnieć?!
Jednak trochę za nim tęskniłam... tęskniłam za całym 1D. Za tymi wszystkimi chwilami, które spędzaliśmy razem. Ale to już przeszłość.
Ubrałam się w czarną, luźną bluzką na ramiączka, którą wpuściłam w poszarpane, krótkie szorty. Poszłam do salonu poszukać chłopaków. Zastałam tam tylko Max'a jak zwykle udawał, że mnie nie widzi.
-hej Max! - przywitałam go zadowolona.
-hej. - odburknął po chwili.

-gdzie reszta? - chłopak wzruszył tylko ramionami. Nie rozumiałam go. Dlaczego taki był?
-zrobić ci kawy? - zapytałam po czym przytaknął. Wstał po telefon i oparł się o szafkę. Ja w tym czasie sięgałam filiżanki z szafki. Miałam wrażenie, że cały czas gapił się na mój tyłek. Nagle przyszedł do niego sms.
- musze wyjść. - powiedział po przeczytaniu.
- spoko. - odrzekłam,  a on wyszedł. Zostałam sama. Nie ma to jak samemu na wakacjach. Nudy.
Postanowiłam wyjść na dwór. Poszłam na molo. Było ciepło. Słyszałam śmiechy i krzyki chłopaków z 1D. Widocznie dobrze się bawili, w przeciwieństwie do mnie. Nagle ktoś wybiegł z ich domku. Nie odwracałam się. Nie obchodziło mnie to. Chyba się gonili. -"Czy oni kiedyś dorosną?"-pomyślałam, a na mojej twarzy gościł lekki uśmiech. Wystawiłam twarz do słońca. Od strony jeziora wiał przyjemny wiaterek. Nagle usłyszałam kroki na pomoście. Momentalnie się odwróciłam.
-Aaaa....a!!! UWAGA!!! - rozległ się krzyk. W moją stronę biegł Hazza, a za nim Louis.
-Aaaaaaaaaaj!!! - pisnęłam. Ale było już za późno. Wpadłam do wody.
Był pewien problem. Nie umiałam pływać.  Zaczęłam się topić.
Gdy Harry zobaczył, że coś jest nie tak, wskoczył, podpłynął do mnie i wyniósł mnie na rękach z wody.
-postaw mnie!!! - byłam wściekła. Styles spełnił moje żądanie .
-przepraszam. - powiedział podając mi rękę.
-przepraszam?! Czy ja jestem na prawdę tak niewidoczna, że musiałeś biec akurat tutaj?! - wydarłam się. Spuścił głowę. Z jednej strony powinnam mu podziękować, że mnie "wyłowił"... ale nie! To jego wina! Co on sobie myślał?! Że powiem: Oooj tam, nic się nie stało?!
On już w ogóle się nie odzywał. Nigdy nie lubił jak na niego krzyczałam. Nie lubił, kiedy byłam zła przez niego...
Posłałam mu jeszcze raz piorunujące spojrzenie i pobiegłam do domu. Byłam cała mokra, w jakiś obleśnych glonach. I jak tu się nie zezłościć?!
W domu byli już Siva i Tom.
-hahahaha... co ci się stało?? - zapytał Tom nie mogąc powstrzymać śmiechu.
-gówno! - odpowiedziałam.
-widzę, że ktoś tu się kąpał... - nie dawał spokoju.
-Tak, super! Może ja właśnie kocham się kąpać w nieoczyszczanych zbiornikach?! Coś ci nie odpowiada?! - zbulwersowałam się jeszcze bardziej.
-Dobra, no wiesz jak kto lubi -  nie dawał za wygraną. Nie słuchałam go już. Poszłam się przebrać.
Wzięłam prysznic. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam na balkon powiesić mokre ubrania. Nie zauważyłam Louisa grającego w kosza. Był tam też Harrold. Zobaczyli mnie chyba od razu.
Harry zdjął okulary i spojrzał na mnie. Widziałam, że Lou nie może opanować śmiechu.
- [T.I]! Przepraszam... ja... ja po prostu... - nie wiem dlaczego, ale z każdym jego słowem miałam ochotę zejść na dół i powiedzieć wszystko co o nim myślę. I nie chodziło mi tylko o dziś...

____________________________________________________________
Cześć! Oto druga część :) mam nadzieje, że lepsza od pierwszej :) Następna pojawi się jakoś w tym tygodniu.
Komentujcie! :D








niedziela, 13 października 2013

# 1. Imagin o Harrym cz. 1

Czasem trudno być gwiazdą... Trudno czytać o sobie te wszystkie plotki, przeciskać się między tłumami fanów... Ale to właśnie ja dostałam tą wielką szansę od życia, szansę, która zdarza się raz na milion. Ciągle tylko koncerty, wywiady, gale... Mało czasu dla siebie i dla przyjaciół... Ale zaraz... Czy ja w ogóle mam przyjaciół? Sama nie wiem. Czasem wydaje się, że to tylko zwykli znajomi. Bo przecież przyjaciel jest ciągle wierny, pociesza, pomaga... nie liczy się dla niego sława i pieniądze.
Ostatnio dużo czasu spędzałam z chłopakami z "The Wanted". Wydawało mi się, że jesteśmy na prawdę dobrymi przyjaciółmi. Szczególnie ja i Nathan. Spotykaliśmy się prawie codziennie. Jednak nie byliśmy razem. Może to dlatego, że bałam się następnego związku? Bałam się, że znów zostanę zraniona tak jak poprzednio? Za każdym razem, gdy widziałam się z Nathanem w mojej głowie pojawiała się ta obawa... Nie mogłam zapomnieć ostatniego związku. Przecież byliśmy tacy szczęśliwi... kochaliśmy się... bynajmniej ja go kochałam. Kogo? Stylesa. Harry'ego Stylesa. Byliśmy szczęśliwi dopóki... dopóki mnie nie zdradził.
Nadchodziły wakacje. W tym roku wszystkie sławne osobowości miały spotkać się na obozie muzycznym. Cieszyłam się, że wreszcie odpocznę.
-spakowana? - zapytał jak zawsze uśmiechnięty Nathan.
-tak! Chyba tak...! - wykrzyczałam ciągnąc za sobą trzy walizki. Chłopak widząc mnie podbiegł i odebrał ode mnie bagaże.
-zdajesz sobie sprawę, że będziemy tam tylko tydzień?
-zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy...! - dałam mu przelotnego całusa w policzek i wsiadłam do samochodu.
Pojechaliśmy po resztę chłopaków. Wszyscy wybiegli z domu, żeby się ze mną przywitać. Wszyscy tylko nie Max... Z jednej strony wydawało się, że go podniecam, ale z drugiej jakby mnie nienawidził. Nie wiem dlaczego...
Za nim wszystko było spakowane i wyruszyliśmy w podróż minęła godzina. Nie powiem, atmosfera w samochodzie była fajna... Chłopcy już po 5 minutach jazdy zaczęli jeść, co wydawało mi się normalne, aż do czasu kiedy wyjęli kanapki z szynką i dżemem... ale mniejsza o to...
Za 2,5 godziny byliśmy na miejscu. Mieliśmy mieszkać w luksusowych domkach letniskowych, w lesie, nad jakimś jeziorkiem. Było tam pięknie... tak spokojnie... cicho.
Niektórzy już przyjechali przed nami.
Oczywiście mieliśmy mieszkać razem, tzn. ja i chłopcy.
Wyszłam przed domek i czekałam na moje walizki. Nagle zobaczyłam 5 znajomych twarzy. Ale to nie byli moi współlokatorzy. To "One Direction". Szli w kierunku domku obok. Na końcu szedł jak zwykle zadufany w sobie Harry.
- o nie... tylko nie to... - powiedziałam szeptem do siebie.
Dlaczego musieli mieć domek akurat obok naszego? Dlaczego właśnie oni? Dlaczego właśnie on?
Nienawidziłam go za to co zrobił. Postanowiłam nigdy mu tego nie wybaczyć, nigdy nie odezwać się do niego nawet słowem...
Z Niallem, Louisem, Liamem i Zaynem nie utrzymywałam prawie kontaktu, ponieważ tam gdzie oni tam też Harry. Jednak byli kiedyś moimi przyjaciółmi i coś z tego zostało.
-Ooo... hej [T.I]!! - wykrzyczał uradowany Niall i podbiegł, by mnie przytulić, co powtórzyła reszta. Tylko Harry odszedł na bok.
Widziałam jak Harry na mnie patrzył...widziałam to poczucie winy. Może on nadal coś do mnie czuł?
-Hej... - odpowiedziałam z wyraźną niechęcią w głosie.
-Dawno się jakoś nie widzieliśmy... Mieszkasz tu? - zapytał Zayn.
-Tak... Sorki, ale musze już iść... - odparłam wskazując na Toma i Nathana ciągnących walizki.
Mina Louisa od razu się zmieniła, podobnie jak reszty... Tak, te dwa boysbandy od zawsze się nienawidziły........

______________________________________________________
HEJ! :) To pierwsza część mojego pierwszego imagina... pewnie jak wszystkie pierwsze części nudna, ale obiecuje, że się rozkręci. Drugi part postaram się dodać dziś wieczorem lub jutro.
PROSZĘ O KOMENTARZE JEŚLI PRZECZYTALIŚCIE - tylko szczere! :) :)










sobota, 12 października 2013

# Witam na moim nowym blogu :) :)

HEJ wszystkim czytelnikom :) Wiem, że jest was mało, jeśli w ogóle jesteście.... :D To mój nowy blog o 1D. Będę starała się dodawać imaginy jak najczęściej będę mogła... postaram się też, by były jak najlepsze :) Proszę was, gdy przeczytacie jakiś mój imagin to dajcie znać, że czytacie... komentarze mile widziane (nie tylko pochwały, ale też krytyka - bądźcie szczerzy). Mam nadzieje, że blog się Wam spodoba! ;)